niedziela, 5 maja 2013

Rozdział XII

O godzinie 16 zasiedliśmy wszyscy do stołu. Rozpoczęło się od przemówienia prezesa i trenera, a później przystąpiliśmy do dzielenia się opłatkiem. Życzenia były różne, rozpoczynając od kariery, szczęścia i miłości a kończąc na dzieciach. Kolacja przebiegła bardzo wesoło, bo w takim towarzystwie inaczej być nie może. Około godziny 20, posprzątaliśmy ze stołu i Zbyszek odwiózł mnie do mieszkania. 
-Pamiętaj Bartman! Porozmawiaj z Aśką tak jak wczoraj ze mną i daj mi znać jak poszło-uśmiechnęłam się 
-Dobra dobra mała.-odwzajemnił uśmiech- To co, jutro wyjeżdżasz?-posmutniał 
-No tak, odwiedzę przyjaciół no i przecież nie zostawię mamę samą na święta, ale po nowym roku wrócę
-Jak to po nowym roku?-zapytał zdziwiony-nie mówiłem Ci? Masz już jakieś plany?
-Nie, jeszcze nic nie planowałam, a co miałeś mi powiedzieć?-zapytałam zaciekawiona
-Bo Sylwester u Igły, Ty też masz być obowiązkowo bo Igła mnie zabije, że Cię nie namówiłem. On jeszcze będzie dzwonić do Ciebie-przyjaciel uśmiechnął się
-Fajnie wiedzieć-zaśmiałam się-nic nie mogę obiecać ale zastanowię się. Dobra uciekaj już i jedź prosto do Aśki, a ja idę się pakować. To do usłyszenia i zobaczenia.
-No pa mała-przyjaciel przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam uścisk. Po czym dałam mu buziaka w policzek i poszłam do siebie.
Gdy tylko weszłam do mieszkania, zadzwoniła do mnie Paula, aby się upewnić czy przyjeżdżam jutro na pewno, bo obowiązkowo chce się ze mną spotkać. Pogadałyśmy z jakąś godzinę i wzięłam się za pakowanie. Przed 23 wzięłam prysznic, odświeżona ubrałam się w klubową koszulkę przyjaciela, który mi ją podarował, nalałam sobie wina, rozpakowałam czekoladę i usiadłam na parapecie obserwując przez okno piękny krajobraz zaśnieżonego Rzeszowa. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. 
-Halo? Mamuś, stało się coś że dzwonisz o tej porze-zapytałam przestraszona
-Cześć córeczko, dobrze Cię słyszeć-usłyszałam w słuchawce głos, który dawno już słyszałam-nic się nie stało, dzwonie zapytać o której będziesz, to coś przygotuje
-Dokładnie nie wiem, wyjadę koło 10, więc jakoś koło 13 powinnam być już w domu-uśmiechnęłam się na samą myśl-kto będzie jeszcze z nami?
-Ewelina znowu nie przyjedzie-słyszałam jak mama posmutniała, w końcu kolejne święta bez jej starszej córki, która wyjechała z narzeczonym do Niemiec i rzadko ją odwiedza.-powinnam się już przyzwyczaić. Jeszcze będzie babcia na Wigilii, zresztą pogadamy jak przyjedziesz
-No dobrze, wiesz co mamuś, muszę kończyć, bo chcę się wyspać przed podróżą. Dobranoc i do jutra
-Dobranoc córeczko. Śpij dobrze Maju.-po czym się rozłączyła. 
Skończyłam pić wino i położyłam się spać. 



Tak jak postanowiłam tak też było. Parę minut po godzinie 13 zameldowałam się już w domu. Mama wyściskała mnie chyba najmocniej jak potrafiła i podała pyszny obiad. Dużo rozmawiałyśmy aby nadrobić trochę zaległości. Opowiedziałam jej o Zibim, Krzyśku, Michale i całej reszcie, że pracuje z nimi i spędzam wolny czas. Wypytywała mnie o Jaśka także, ale uświadomiłam jej że to tylko przyjaciel i nic więcej z tego nie będzie. Podczas rozmowy z mamą jedna wiadomość bardzo mnie zdziwiła. Moja rodzicielka powiedziała mi że na drugi dzień świąt, będzie ważna osoba którą chciałaby mi przedstawić jak i całej rodzinie. Tak, okazało się że moja mama od dłuższego czasu spotyka się z kimś i zamierza ułożyć sobie życie na nowo. Bardzo się cieszę, ponieważ po odejściu ojca  byłyśmy we trzy, a kiedy i my wyjechałyśmy została tutaj sama. Widziałam że była bardzo szczęśliwa opowiadając o panu Jarku, bo tak nazywał się jej wybranek. 
Na godzinę 20 umówiłam się z Paulą, rozmawiałyśmy ze sobą do godziny 1 w nocy, po czym zmęczona wróciłam do siebie. Całe szczęście że mieszkała dwie klatki obok. 


Wigilię spędziłyśmy w bardzo małym gronie. Jak mama wspomniała byłam ja, mama i babcia Stefa. Złożyłyśmy sobie życzenia, śpiewałyśmy kolędy a także zrobiłam nam kilka zdjęć. Później zadzwoniła Ewelina, porozmawiała z mamą i babcią a na końcu ze mną tylko kilka zdań, nadal byłyśmy pokłócone. 
Nadszedł drugi dzień świąt, dostałam mnóstwo życzeń od znajomych, z pracy, od Igły i Zibiego, Pita, Kosy, Alka a także od Kubiaka i Łasko, szybko odpisałam im i pomogłam mamie w szykowaniu stołu. Dzisiaj był dla mamy szczególny dzień, na który bardzo się stresowała. 
Po godzinie 14 przyjechała ciotka Zosia z wujkiem Kamilem, babcia oraz wujek Tomek. Czekaliśmy tylko na pana Jarka. Parę minut później zjawił się. Mama przedstawiła go wszystkim, każdy go zaakceptował, bo był to naprawdę sympatyczny pan, z wielkim poczuciem humoru, a najważniejsze że mama była przy nim taka szczęśliwa. Wydawało mi się jednak, że ciotka, wujek Tomek oraz babcia znają pana Jarka, ale może to tylko tak wyglądało. Ten dzień spędziliśmy bardzo miło. Pan Jarek został u nas na noc, ponieważ jutro mama ma jechać do Warszawy poznać jego rodzinę. 


Kolejny dzień świąt, mamy nie ma, rodzina też już wyjechała, zostałam sama, ale wieczorem ma przyjść Paula i Adam z Kaśką. Ja tymczasem postanowiłam chwilę odpocząć na kanapie w salonie przed tv, jednak telefon przerywa mi relaks. 
-Siemano Maja!-słyszę uradowany głos
-Cześć Mistrzu-krzyczę do słuchawki 
-Ooo już masz plusa, możesz tak mi mówić codziennie-śmieje się libero
-Chciałbyś-drażnię się z nim-co słychać? Jak święta? Pozdrów Iwonę i dzieciaki
-A wszystko ok, jak Andrzej mnie zobaczy to taki trening mi zrobi-zaczął się śmiać-a rodzinkę pozdrowię oczywiście. A Ty jak tam?
-A dobrze dobrze, nie narzekam, właśnie siedzę w domu sama i odpoczywam ale mi przerwałeś-zaczęłam się śmiać
-No widzisz, ma się to wyczucie, kiedy trzeba kogoś rozruszać-śmiał się Igła-a wracając do dzieciaków to Seba z Dominiką pytają się kiedy ciocia Maja ich odwiedzi, więc cioci Mai nic innego nie pozostaje jak do nas przyjechać, bo dzieciom się nie odmawia-mówił wesoły libero
-Oj Krzysiu, za dużo alkoholu przez święta?-nadal drwiłam z szesnastki
-No wiesz, ani trochę. Ale co do alkoholu to mam dla Ciebie propozycję i nie ma że nie-krzyknął
-Więc zamieniam się w słuch
-Tak więc Zibi miał Ci powiedzieć, ale nie wiem czy nie zapomniał. Tak więc w tym roku Sylwester u mnie i widzę Cię na nim. Wszyscy chcą żebyś była, tak więc będziesz? Prawda?-zapytał skruszony 
-No tak Zbyszek mi mówił coś o tym. Myślę że pewnie tak, wiesz Sylwester z siatkarzami nie codziennie się spędza-zaśmiałam się -a kto tam będzie jeszcze?
-No ja z Iwoną, nasi Resoviacy z dziewczynami, żonami albo sami ale bez Paula, Jochena, Lukasa i Nikoli niestety, no i z innych klubów, znaczy wiesz, nasi reprezentanci.-słyszałam w słuchawce jak się cieszy 
-Uhu, widzę ciekawa impreza się zapowiada. Dobra a niech stracę, będę.-uśmiechnęłam się 
-Słyszałaś Iwona?! Będzie!-krzyczał zadowolony Igła do żony. -Dobra, dzieciaki ciągną mnie na spacer. W razie informacji pisz, dzwoń cokolwiek, albo do mnie albo do Zbycha.
-Ok, poradzę sobie, paa.-rozłączyłam się i poszłam przygotować się na spotkanie z przyjaciółmi. Po drodze do łazienki napisałam jeszcze do Zbycha
"-Cześć Zibi xD na Sylwestra 
będziesz miał nas dwie-napisałam smsa do przyjaciela

-Ha będziesz! Wiedziałem, że mi się uda!

-Już nie bądź taki pewny siebie, 
to zasługa Krzyśka, przekonał mnie

-Dobra dobra, ja swoje wiem :D 
Przepraszam Cię Maju, ale będę kończyć 
bo zaraz wyjeżdżam do Asi :) 

-Ok, miłej podróży :*

-No pa :* i dzięki jeszcze raz za pomoc :D"


Później cały wieczór spędziłam z przyjaciółmi przy winie i opowiadaniu historii z naszego życia z przeszłości a także opowiadaniu co dzieje się u nas teraz. Po godzinie 24 rozeszli się do siebie a do mnie zadzwonił Kubiak, poinformować mnie że cieszy się że spędzimy wszyscy razem tego Sylwestra
-To co mogę przenocować u Ciebie, bo Zbyszkowi nie chcę przeszkadzać jak Aśka będzie?-zapytał Misiek
-Możesz ale jeśli palniesz jakiś głupi tekst albo zrobisz coś niestosownego śpisz na balkonie-zaśmiałam się-i nie żartuje-dodałam na koniec
-Dobra dobra, obiecuję Ci Pszczółko-przytaknął-tylko kup jakąś ładną kieckę i koszulę nocną-dodał
-Kubiak obiecuję Ci, będziesz spał na balkonie-krzyknęłam po czym on się zaczął śmiać
-No spokojnie już Pszczółko bo ciśnienie na noc Ci skoczy, a mówiłaś że jesteś sama i kto Cię uratuje
-Już tak się o mnie nie martw-odgryzłam się-będę kończyć, do zobaczenia Dziczku-cmoknęłam do słuchawki 
-Do zobaczenia Pszczółko, przyjadę 29!-krzyknął na koniec
-Dobra niech będzie, pa-uśmiechnęłam się
Po rozmowie udałam się do łazienki i padłam zmęczona na łóżko, po czym szybko usnęłam



No i powstała dwunastka! 


miał być rodział 4.05 ale spóźniłam się parę minut. 
a jak zapewne wiecie 26 urodziny obchodził nasz atakujący Zibi, któremu życzę wszystkiego najlepszego w życiu prywatnym i zawodowym, żeby rozwijał swoje umiejętności i stawał się coraz lepszy, złotych medali oraz sukcesów z nowym klubem :) ! 
szkoda że tego nie przeczyta ;) 

jeśli przeczytasz proszę o komentarze, bo jak już pisałam to pomaga w dalszym pisaniu :) 

w miarę możliwości przeczytam te blogi które już zaczęłam, ale na razie matura. Obiecuję że nadrobię swoje zaległości

pozdrawiam sassy :) 

1 komentarz:

  1. bardzo mi się podoba ten rozdział :)

    http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/05/dwadziescia.html pojawiła sie dwudziestka, więc zapraszam :)
    Pozdrawiam, poziomkowa :)

    OdpowiedzUsuń