czwartek, 2 maja 2013

Rozdział XI

20.12.2013. piątek. 
Zbliża się okres świąteczny, razem z Agatą ubrałyśmy choinkę i zrobiłyśmy sobie małą Wigilię w mieszkaniu, z racji tego, że Aga wyjeżdża dzisiaj wieczorem z Andrzejem w swoje rodzinne strony. Ja prawdopodobnie pojadę dopiero w niedzielę bo jeszcze jutro czeka mnie Wigilia w klubie z siatkarzami i całym zarządem. 
-Aga, chciałabym Ci życzyć, wszystkiego wszystkiego najwspanialszego, żeby z Andrzejem było jeszcze lepiej, czekam na ślub niedługo i małe Kotki-zaśmiałyśmy się obie
-Ty jak coś palniesz!-zaśmiała się-Ale ja również życzę Tobie, wszystkiego najlepszego, sukcesów, żebyś znalazła pracę w swoim zawodzie, no i żebyś spotkała w końcu wielką miłość, która będzie Ci pomagać w osiąganiu celu, no i która pomoże Ci w przekazaniu swoich genów następcom-przyjaciółka teraz wybuchła śmiechem, po czym podzieliłyśmy się opłatkiem i zasiadłyśmy do skromnie nakrytego stołu. Przeważnie spędziłyśmy ten czas na rozmowach i o planach Sylwestrowych. Agata jedzie z Andrzejem do Francji świętować Nowy Rok, a ja nie mam jeszcze planów. Po dwóch godzinach posprzątałyśmy ze stołu a Agata poszła kończyć pakowanie. Koło godziny 17 zostałam już sama w domu. 
-Cześć Zbyszek, co robisz?-wykrzyczałam do słuchawki przyjaciela
-Cześć Maju. A nie mogłaś spokojniej?-zapytał zdenerwowany
-Ooo ktoś tu nie w humorku-zaczęłam się z nim drażnić, lubię jak się złości
-Ojj to nie rozmowa na telefon, kiedyś Ci powiem-zbywał mnie atakujący 
-O to dobrze się składa, bo ja właśnie dzwonię żeby zapytać czy nie wpadniesz do mnie na kawę, obejrzymy coś? Zostałam sama w domu, ten śnieg za oknem i pustka w domu mnie przytłaczają
-Czemu nie, mogę przyjechać, to za jakieś 15 minut będę tylko się ogarnę.
-To super, do zobaczenia-uśmiechnęłam się 

Tak jak obiecał tak też było, po niecałych 15 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
-No siema-wyszczerzył zęby i pomachał mi butelką wina
-No, punktualny jak zawsze-przytuliłam go-Chodź do salonu a ja przyniosę kieliszki w takim razie.-po czym udałam się do kuchni a Bartman posłusznie usiadł na kanapie.-jesteś głodny?-krzyknęłam
-Na razie nie, jak będę to Ci powiem-zaśmiał się 
Przyniosłam kieliszki, otwieracz i talerz z ciastkami jakie upiekłyśmy wczoraj z Agatą. Od razu Zbyszek się uśmiechnął na ich widok. Otworzył butelkę i nalał do naszych kieliszków. 
-No dobra, to teraz opowiadaj co się dzieje-powiedziałam do przyjaciela po czym usiadłam po turecku na kanapie odwrócona twarzą do niego 
-Bo są święta, chciałem spędzić ten czas z Asią, powiedziałem jej o tym, a ona na to że zaplanowała już święta z rodziną. Nie powiem, zrobiło mi się przykro że ustaliła nie informując mnie, ale dalej trzymałem się swojego że chcę te święta spędzić z nią, więc zaproponowałem jej że pojadę z nią. Wtedy ona mi powiedziała że święta są po to żeby spędzić czas z rodziną i najlepiej będzie jak ja ze swoją a ona ze swoją. Po tym zaczęliśmy się kłócić i teraz nawet nie wiem czy Sylwestra spędzimy razem. Ja wiem, rozumiem, że może ona jeszcze nie jest gotowa na to, bo święta z jej rodziną to poważna deklaracja ale myślałem że ona poważnie traktuje nasz związek.-posmutniał
-Zibi no. Gdzie się podział ten mój uśmiechnięty, wyszczekany Zibi. Powinniście się spotkać, porozmawiać i to wyjaśnić, jeśli Ci na niej zależy, schowaj swoją dumę do kieszeni, przeproś i powiedz jak ta sytuacja wygląda z Twojej strony, powiedz jej to co mi powiedziałeś. Zobaczysz, uda się, tylko musicie się spotkać i nie przez telefon. A Ty mów jej to tak jak dzisiaj do mnie, zrozumiano-powiedziałam pewniejszym głosem, po czym przytuliłam przyjaciela. 
Wino się skończyło, więc wstałam i poszłam do szafki aby wziąć coś ze swojej "kolekcji". 
-Bartman wybierz jakiś film-krzyknęłam przechodząc
-A może pogramy w karty?-zapytał 
-Dobra, już przynoszę.-uśmiechnęłam się
Koło godziny 24 skończyliśmy grać, a także skończyła nam się druga butelka wina. Zbyszek tak oszukiwał w karty że głowa mała, przez co zaczęliśmy się bić i łaskotać. Wiedziałam że nie mam z nim szans mimo że znałam jego czułe punkty.
-Dobra spokój, późno już więc jadę do siebie bo jutro trening a później wspólna Wigilia.-uśmiechnął się
-Bartman zostajesz, jesteś wypity, zima jest, nigdzie nie jedziesz-krzyknęłam do przyjaciela
-Nie chcę Ci robić kłopotu
-Głupoty gadasz, zostajesz i już!-znowu krzyknęłam na niego, ale on inaczej nie zrozumie 
-Dobra w takim razie położę się na kanapie w salonie-uśmiechnął się do mnie
-No co Ty, jest strasznie niewygodna, Kowal by mnie wyrzucił gdyby się dowiedział że przeze mnie jesteś obolały. Mam duże łóżko zmieścimy się-uśmiechnęłam się do przyjaciela
-No skoro tak mówisz-poruszał brwiami
Dałam Zbyszkowi ręczniki, żeby wziął prysznic a sama przez ten czas posprzątałam z salonu, po 15 minutach ja zajęłam łazienkę. Kiedy wróciłam Zibi już leżał w łóżku, w samych bokserkach. Jego klatka piersiowa przykuwała moją uwagę. Położyłam się po drugiej stronie łóżka. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, po czym wtulona w jego klatkę piersiową usnęłam. 


Wstałam o godzinie 8. Zbyszek jeszcze spał, a ja nawet go nie budziłam, trening miał dopiero na 12. Udałam się do łazienki, ubrałam się, po czym poszłam zrobić jajecznicę. Gdy tylko rozpoczęłam smażyć, Zbyszek pojawił się koło mnie. 
-Cześć-pocałował mnie w policzek
-Cześć, a to za co?-spytałam zdziwiona
-Za wczoraj, że mogę na Ciebie liczyć i za śniadanie-wyszczerzył się
-Pamiętaj, jak masz problem to dzwoń kiedy tylko chcesz, a teraz nie przeszkadzaj bo nie zjesz śniadania-zaśmiałam się. 

Była już godzina 11.30, wyszliśmy z domu i razem pojechaliśmy na trening samochodem Zbyszka. 
Chłopaki trenowali ciężko jak zawsze, a mnie prezes poprosił, żebym pomogła przy nakrywaniu stołu na naszą Wigilię. Oczywiście od razu się zgodziłam i znalazłam się w pomieszczeniu razem z żoną trenera i prezesa. 


Jedenastka wita! xD Zachęcam do komentowania :) 

Jak wasza majówka? :) 
pozdrawiam ciepło :) 

1 komentarz:

  1. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/05/dziewietnascie.html nowy epizod sie pojawił, więc serdecznie zapraszam :D Pozdrawiam, poziomkowa ;)

    OdpowiedzUsuń