"Gdzie jest moje szczęście, które czuje, że jest blisko?
Gdzie ta miłość, co zwycięża wszystko?"
Godzina 10. Obudziły mnie jakieś zapachy i stukanie. Zdziwiona wstałam z łóżka, założyłam kapcie i ruszyłam w stronę kuchni. Takiego widoku szczerze mówiąc się nie spodziewałam. Michał właśnie zalewał kawę (dobrze wiedział, że z rana piję mocną kawę tak samo jak on), a na patelni smażył jajecznicę, nucąc sobie przy tym jakąś piosenkę. Zapowiadał się świetny dzień.
-Cześć Misiu. Czy Ty się dobrze czujesz?-przytuliłam się do jego pleców, na co on lekko podskoczył
-No i co straszysz?! Chcesz żebym to wszystko zrzucił albo się poparzył?!-krzyknął lekko zdenerwowany, na co zrobiłam niewinne oczy-no cześć cześć tak w ogóle-powiedział spokojniejszym głosem
-Przepraszam. Ale powiedz mi co Ty wyprawiasz?-zapytałam zdziwiona
-Nie widzisz? Oj ktoś musi się wybrać do okulisty, bo ponoć to ja mam wadę-zaśmiał się-robię nam śniadanie skoro nie widzisz-wyszczerzył się-wstałem wcześniej, zajrzałem do Twojego pokoju, spałaś, więc pomyślałem, że chociaż tak Ci podziękuję za to że tak siedzę Ci na głowie i musisz mnie znosić-uśmiechnął się
-O Matko, Michał ma wyrzuty sumienia? No mówiłam Ci przecież, że to żaden problem. Cieszę się że jesteś, bo lubię mieć ważne osoby dla siebie blisko.-wyjaśniłam rozstawiając talerze
-Dobra dobra, ale chociaż raz mogę zrobić śniadanie, nic mi się nie stało jak wstałem wcześniej-zaśmialiśmy się, bo oboje wiedzieliśmy że nie należymy do rannych ptaszków.-To co, dzisiaj Twój wielki dzień? Poznasz całą reprezentację-uśmiechnął się-stresik?
-Co Ty Michał jaki stresik. Niby dlaczego?-uśmiechnęłam się-Przecież wiesz że traktuję Was normalnie.
-No ja wiem, wiem i za to wszyscy Cię lubimy-powiedział dumnie
Po śniadaniu poszłam ubrać się w jakąś luźną bluzkę i legginsy. Do południa obijaliśmy się z Michałem, lecz po skonsumowaniu zamówionej pizzy wzięłam się za przekąski. Michał pomógł mi ze skrzydełkami, twierdząc że jest w tym mistrzem, a później pomógł mi w robieniu koreczków. Niestety przy sałatkach nie był aż taki pomocny. Po około 2 godzinach roboty czekało mnie prasowanie nie tylko swoich rzeczy ale także Miśka, bo on w tym czasie brał prysznic podśpiewując coś sobie. Później moja relaksująca kąpiel, sukienka, buty, makijaż, pokręciłam włosy i koło 19 czeka już na nas taksówka pod blokiem. Zapakowałam przygotowane rzeczy, Michał wziął alkohol i byliśmy gotowi do wyjścia.
-Maju, matko jak Ty zajebiście wyglądasz!-krzyknął Michał wpatrując się cały czas we mnie-ha wszyscy będą mi zazdrościć że to właśnie ze mną przyszłaś-zaczął się śmiać
-Boże, Michał jaki Ty głupi jesteś-powiedziałam pukając się palcem w czoło-ale masz rację, tylko Ty masz takie szczęście-zaczęłam się śmiać-achh ale Ty Michałku też przystojny jesteś, jeszcze bardziej niż zawsze-poruszałam brwiami po czym zaczęliśmy się śmiać już razem.
Założyłam płaszcz, wzięłam reklamówkę z przygotowanymi potrawami, Misiek wziął alkohol i wyszliśmy z mieszkania kierując taksówkarza do domu Ignaczaków. Dom oświetlony z daleka, kolorowe migające światła dolatują aż na drogę, taksówka wjeżdża i wyjeżdża dowożąc gości. Chyba będzie dużo osób-pomyślałam po czym wysiedliśmy z samochodu.
-Misiek? Maja? Czekajcie-słyszymy dobrze znany nam głos
-Tak Zbysiu to my.-uśmiechnęłam się-Cześć Wam-przytuliłam i ucałowałam przyjaciela po czym zrobiłam to samo z Aśką.
-Ślicznie wyglądasz Maju-powiedział mi atakujący-przepraszam-ślicznie razem wyglądacie-poruszył brwiami i widziałam jak dostał z łokcia od Aśki.
-Dzięki Zibi, dzięki-uśmiechnęłam się-My zawsze ładnie wyglądamy-powiedziałam, po czym podeszłam do Michała pocałowałam go w policzek i złapałam za rękę. Mina Zbyszka była bezcenna, a Michał popatrzył na mnie zdziwiony.
-Misiek, zaraz Ci wytłumaczę-szepnęłam na ucho przyjaciela, który się uśmiechnął.
-Poczekacie chwilkę na nas, bo musimy porozmawiać z Michałem-Zbyszek się uśmiechnął i kiwnął głową na zgodę.
-To powiesz mi o co chodzi?-zapytał zdziwiony Michał
-No już już. A nie zauważyłeś, że nasz przyjaciel próbuje nas zeswatać?
-Zauważyłem, ale olewam to-uśmiechnął się.
-Właśnie widzę. Ja mam lepszy plan, o ile się zgodzisz.-wyszczerzyłam się.
-No mów, w ciemno nie wchodzę w to-pokazał mi język.
-Może poudajemy dzisiaj, że jesteśmy parą, co? Wtedy Zbysiu zejdzie wtedy z nas, co Ty na to?-wiedziałam że to nie jest genialne wyjście, ale zawsze coś.
-Hmm... Dobra niech Ci będzie, ale wiedz że jak już tak się bawimy to na całego, więc nie ma żadnego oporu. Przemyśl to dokładnie.-wyszczerzył się
-Oj Michał Michał a Ty zawsze swoje-prychnęłam śmiechem-No dobra niech będzie, przecież to tylko dzisiaj, ale nie przesadzaj-pogroziłam przyjmującemu
-No tak tak, ale to Twój pomysł więc jak coś nie miej mi tego za złe-zaczął się śmiać i ruszać brwiami-dzisiaj Sylwester, alkohol więc wiesz.
-Dobra rozumiem, damy radę-uśmiechnęłam się i zerknęłam na Zbyszka i Aśkę którzy się na nas patrzyli, pokazałam dyskretnie Miśkowi, który zaczął się śmiać-No daj buzi-po czym utonęliśmy w pocałunku.
Michał złapał mnie za rękę i wróciliśmy do przyjaciół. Przyjmujący wraz z atakującym nie mogli się nagadać, więc z Asią weszłyśmy za nimi do mieszkania. To co ujrzałam znowu mnie zaskoczyło. Salon Igły, jak nie ten salon. Pod ścianami ustawione stoły, na środku jak mniemam miejsce do tańczenia, w rogu stało nagłośnienie ze stroboskopami, na korytarzu wystawione kanapy.
-No witam młodzieży-usłyszeliśmy głos gospodarza-wchodźcie, chodźcie, już prawie wszyscy są-uśmiechnął się
-Cześć Krzysiu-Igła przytulił mnie i Aśkę i podszedł przywitać się z chłopakami-Iwona w kuchni, bo mam to na co się umawiałyśmy?
-Tak tak, trafisz, co nie?
-Trafię, nie pierwszy raz tutaj jestem-uśmiechnęłam się, zdjęłam płaszczyk, dałam Miśkowi i skierowałam się w stronę kuchni.
-Maja-krzyknął za mną Igła-Ślicznie wyglądasz-uśmiechnęłam się i poszłam do Iwony.
Pomogłam Iwonie w ostatnich przekąskach i ubrałam półmisek, po czym poszliśmy do salonu gdzie już miejsca przy stole były zajęte. Na imprezie u gospodarzy znaleźli się oprócz naszej czwórki, Kosa, Pit, Zati, Możdżon, Wiśnia i Kurek bez partnerek, a także Kłos i Wrona z dziewczynami, Winiar z żoną i szwagierką Mileną, Rucek, Jarosz, Ziomek i Olieg także z małżonkami . Okazało się, że Michał zajął miejsce koło Piotra, a koło Pita siedział Grzesiek, zaś koło Miśka miał miejsce Wiśnia. Na przeciwko nas był Zbych z Aśką i Krzysiu z Iwoną. Zapoznałam się z chłopakami i impreza się rozkręcała. Butelki znikały w mgnieniu oka, tak samo jak jedzenie. Igła puścił muzykę i wirowałam z Miśkiem na parkiecie a obok nas inne pary.
-Mogę porwać do tańca Twoją dziewczynę?-zapytał Miśka Zbyszek, na co się uśmiechnęłam
-Czy ja dobrze usłyszałem? Dziewczynę? No to gratulacje Dziku-powiedział uradowany libero
I już szalałam na parkiecie ze Zbychem. Brakowało mi tych tańców z nimi. Kilka tańców z atakującym i obok mnie pojawił się Alek, rzuciłam okiem jeszcze za stół aby sprawdzić co robi Michał i bawiłam się w najlepsze z rzeszowskim kapitanem. Po kilku piosenkach Alek poszedł do Natalii, a ja wróciłam do Miśka, który rozmawiał z Mileną. Jakoś mówiąc szczerze nie przypadła mi do gustu, ja jej zresztą też. Widząc, że zajęła moje miejsce na krześle usiadłam Michałowi na kolana, który się uśmiechnął i pocałował mnie. Widać, dobrze idzie nam to udawanie. Zrezygnowana Milena, odeszła od nas i poszła próbować szczęścia u Kurka, który też nie był szczęśliwy z towarzyszki. Chwilę spokoju przerwał Igła, który przybiegł do nas z butelką wódki.
-No to co Panowie-krzyknął Igła, a ja popatrzyłam na niego karcącym wzrokiem-no i oczywiście piękna Maja-po czym wybuchnęłam śmiechem-pijemy za świetny mijający rok i żeby nowy był jeszcze lepszy!-kończył Igła-No a teraz Dziku porywam Ci Maję.
Przy rytmach disco polo, tańczę z Krzysiem, który kręci mną na każdą stronę. Ten też to jeszcze ma siłę-pomyślałam sobie. Nagle wolna piosenka i chwilę mogę odetchnąć. Rozglądam się po stolę i patrzę jak po raz drugi chyba Milena próbuje wyciągnąć Kurasia na parkiet, jednak ten się opiera.
O tak, to będzie mój dzisiejszy cel, wyciągnąć Bartka na parkiet-pomyślałam w duchu.
-Wiesz co Misiu, pójdę zatańczyć z Bartkiem, zgoda?-zapytałam przyjaciela, który od kilku piosenek siedzi sam w towarzystwie chłopaków.
-Zgoda, ale wiesz, buzi za to-uśmiechnął się cwaniacko. Dałam mu buziaka i chciałam odejść, jednak złapał mnie za rękę.-Pff jak tak to masz mi wynagrodzić to się pogniewam, że zostawiasz mnie samego-wyszczerzył się, po czym utonęliśmy w długim pocałunku.-No i to mi się podoba, rozumiem, że reszta w domu-poruszył brwiami i zaczął się śmiać, a ja razem z nim, a potem dołączył Zbyszek, Wiśnia, Zati, Możdżon. Po chwili zostawiłam chłopaków samych zdanych na siebie i alkohol.
-Jak się bawisz?-zapytałam Bartka,który właśnie kończył rozmowę z Pitem-mogę czy przeszkodziłam?
-Nie no co Ty, nie przeszkadzasz, siadaj-zaczął odsuwać wolne krzesło.
-Siadaj na moim, ja idę do chłopaków-powiedział Nowakowski. Jak powiedział tak też zrobił, wstał uśmiechnął się do mnie i do Bartka, poklepał przyjmującego po ramieniu i poszedł.
-To jak się bawisz?-uśmiechnęłam się
-Mimo tego, że przyszedłem sam jest świetnie, ale jako może być inaczej z tymi ludźmi.-na jego twarzy pojawił się uśmiech.-A Ty jak się bawisz?
-No jak widać świetnie, z nimi nie da się inaczej-zaczęłam się śmiać
-Długo się znacie?
-Nie od września, bo od września pracuję z nimi, tzn powiedzmy, że pracuję ale to nie historia na dzisiaj-uśmiechnęłam się. Po dłuższej rozmowie stwierdziłam, że bardzo sympatyczny i zabawny chłopak z tego Kurka, zresztą jak wszyscy tutaj.
-O słuchaj, świetna piosenka leci, może zatańczysz ze mną?-zapytałam, w końcu musiałam osiągnąć swój zamierzony cel.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, nie jestem takim świetnym tancerzem jak chłopaki-zauważyłam jak pojawił się na jego twarzy nieśmiały uśmiech. Tak już go mam, jestem pewna, że zatańczy.
-No nie daj się prosić, bo więcej nie będę pytać-zaśmiałam się, po czym on wstał i poszliśmy na parkiet. Widziałam jak cała w złości Milena patrzy na nas i idzie z kieliszkiem do chłopaków.
-No i co marudziłeś, przecież dobrze tańczysz-uśmiechnęłam się do przyjmującego
-Przy Tobie nawet i mi wychodzi. Jesteś tancerką?
-Ja nie, moja mama była i pewnie mam to po niej-zaśmialiśmy się.
Zatańczyliśmy jeszcze kilka piosenek, po czym poszliśmy do chłopaków i Mileny.
-Maja, jesteś mistrzem! Widzieć Kurka na parkiecie to tak samo niespotykane jak Igła, który milczy albo Pit który ciągle gada-zaśmiał się Zbyszek, a Milena spojrzała na mnie takim wzrokiem, że mogłaby mnie nim zabić.
-Moja genialna Maja-powiedział "mój chłopak" i posadził mnie sobie na kolana.
-Uwaga! Za 10 minut północ!-krzyknął Kłos
-Dobra chłopaki bierzemy szampany i fajerwerki, a Wy dziewczyny jak możecie to weźcie kieliszki-rozkazał Igła.
Po kilku minutach znaleźliśmy się na zewnątrz. Ostatnie odliczanie 10... 9... 8... 7... 6... 5... 4... 3... 2... 1... . Na niebie pojawiły się piękne obrazy, które obserwowałam w za dużej marynarce Miśka, wtulona w jego ramiona, a Krzysiu latał z aparatem i dokumentował wszystko.
-Najlepszego w Nowym Roku wszystkim-krzyknął Igła i przychylił kieliszek.
Po życzeniach wszyscy w dobrych nastrojach znowu przenieśli się do środka.
-Hej! Jak pracujesz z Resovią to myślisz, że wszystko Ci można?!-usłyszałam głos za sobą
.....
Po dłuższej przerwie jestem znowu :)
Zakończyłam już matury i będę pisać częściej, tak myślę :)
muszę jeszcze nadrobić zaległości na niektórych blogach xD
Już jutro rusza LŚ!
a za 10 dni kibicuję w Łodzi! <3
jeśli przeczytasz komentarz mile widziany :)
pozdrawiam sassy :)